- I po Kaczmarku
Koniec kariery politycznej Wiesława Kaczmarka? Socjaldemokracja Polska nie chce go u siebie, a z SLD były minister skłócił się chyba nieodwołalnie.
- Musimy dbać o wizerunek uczciwej partii lewicy. Do nas Kaczmarek już nie wróci - zapewnia jeden z liderów borówek. Powodem jest opublikowanie przez "Wprost" SMS Kaczmarka do ministra skarbu Zbigniewa Kaniewskiego (SLD). Kaczmarek szantażował w nim ministra, że jeżeli podejmie decyzje w sprawie Orlenu i Nafty Polskiej, zostanie odwołany przez Sejm.
Szefowie Socjaldemokracji Polskiej boją się też wojny byłego ministra skarbu z SLD. Kaczmarek ledwie zdążył przejść do SDPL, a już musiał zawiesić swoje członkostwo. Stało się to po tym, jak zaatakował Leszka Millera. Politycy SLD uznali, że atak Kaczmarka to początek wojny, jaką borówki wypowiedziały swojej byłej partii. Teraz władze SDPL chcą przekonać Kaczmarka, by do nich nie wracał.
Może więc wróci do SLD? - A czemu nie? Przecież miał konflikt z Leszkiem Millerem, a nie z całym SLD - zauważa Józef Oleksy. Większość liderów sojuszu nie podziela jednak poglądów marszałka Sejmu i z Kaczmarkiem nie chce mieć nic wspólnego.
Oznacza to kres kariery politycznej jednej z najważniejszych postaci lewicy. Wiesław Kaczmarek przez lata był czołowym ekspertem gospodarczym SLD. Jest posłem od 1989 r. Za rządów pierwszej koalicji SLD-UP (1993-1997) był ministrem prywatyzacji, a potem gospodarki. Po wyborach w 2001 r. został ministrem skarbu, ale odszedł z rządu w styczniu 2003 r. - po konflikcie z Millerem.
(IGO, RMA) - TRZY SZYBKIE
Moje walory zostają
Rozmowa z HENRYKIEM DZIDĄ, senatorem Samoobrony
- Wybiera się pan do Strasburga i Brukseli?
- Miejsce tych, którzy chcą służyć Polsce, jest tutaj. Jak ktoś wyjedzie, to kraj straci jego walory. Moje walory zostają w Polsce.
- Walory zostają, a pana ambicje?
- Jestem gotów przyjąć odpowiedzialność za rządzenie Polską. Moje ambicje sięgają daleko, na kraje ościenne.
- Ościenne?! Chce je pan podbić?
- Nie, ale marzy mi się Polska jako potęga, chciałbym zdobyć uznanie Polaków. Wie pan, Samoobrona bardzo rozwinęła moją osobowość, poznałem nowe sfery życia, no i zacząłem czytać "Wprost".
Rozmawiał Robert Mazurek - Al-Kaida kontra kokaina
Zagrożenie ze strony Al-Kaidy przyniosło na razie jeden efekt - z rynku niemal zupełnie zniknęła kokaina przemycana z Ameryki Południowej. Powodem są wzmożone, właśnie w związku z zagrożeniem terrorystycznym, kontrole celne. Od początku roku na warszawskim Okęciu zatrzymano już czterech przemytników narkotyków (poprzednio zatrzymywano średnio 2-3 osoby rocznie). Jednym z zatrzymanych był obywatel Hondurasu z 1,2 kg (12 tys. porcji) kokainy w żołądku. Żołądek przemytnika wart był na czarnym rynku ponad 150 tys. zł. Poważnym uderzeniem w rynek narkotykowy było też wykrycie pod koniec stycznia próby przemytu do Polski 8 kg kokainy (wartej ponad milion złotych) przewożonej na statku płynącym z Ekwadoru. Zniknięcie kokainy z rynku potwierdza Centralne Biuro Śledcze. - Rzeczywiście, podczas likwidacji magazynów narkotykowych na kokainę trafiamy niezwykle rzadko - przyznaje Waldemar Dybek z antynarkotykowego wydziału CBŚ. Od początku tego roku wydział znalazł zaledwie 30 gramów kokainy.
(VK) - Tako rzecze Oleksy
Nowi szefowie rządu pierwsze kroki kierowali kiedyś do Moskwy, a obecnie kierują do Watykanu. Świeżo upieczony marszałek Sejmu odwiedził zaś redakcję "Wprost". Oto co m.in. powiedział Józef Oleksy.- o Marku Belce: "Szanse Belki maleją, ale cały czas są"
- o Sejmie: "Posłowie opluwają własny Sejm. Tak nie można. Sejm ma na swoim koncie ustawy kompromitujące, ale ma też wiele dokonań"
- o wyborze na marszałka: "Wybrano mnie jednogłośnie"
- o wcześniejszych wyborach: "To destabilizacja. Jesienią wszyscy poczujemy pozytywne następstwa wzrostu gospodarczego. Nie niszczmy tego chaosem kampanii wyborczej"
- o rządzie fachowców: "To dziwaczna formuła. Odpowiedzialność za państwo biorą partie, a nie fachowcy. Po to są wybory"
- o zjednoczeniu SLD z SDPL: "Podtrzymuję tę propozycję, chociaż mnie za nią zgromiono. Rzuciłem pomysł, a teraz czekam, co będzie dalej"
- o Belce raz jeszcze: "Zdziwiła mnie jego kandydatura, bo wcześniej prezydent rozmawiał ze mną o mojej"
- o Leszku Millerze: "On ma niezwykły talent. Dzień po tym, jak zrezygnował z przywództwa partii, troszczył się publicznie o jej stan. I robił to autentycznie"
- o Belce po raz trzeci: "Nie traktujmy Belki jak jakiegoś znajdy"
- o Europie: "Polska ma prawo bronić swych racji w Unii Europejskiej. Każdy to robi. Ale teraz znaleźliśmy się na krawędzi izolacji"
- o wyjazdach polityków: "Przywódcy chętnie wyjeżdżają za granicę, bo tam ich mniej krytykują"
(IGO) - NRD na sprzedaż
Manfred Jansen, niemiecki biznesmen z Monachium, prawdopodobnie zrobił właśnie interes życia. W urzędzie patentowym udało mu się zastrzec prawa do używania symboli narodowych NRD: cyrkla i młota. "Nie było żadnych przeszkód przeciw oddaniu praw do tych symboli w ręce pana Jansena. Przecież NRD dawno już nie istnieje" - powiedziała rzeczniczka monachijskiego urzędu patentowego. Jansen, który NRD odwiedził zaledwie kilka razy w latach 70., kupił prawa do symboli za 300 euro.
(WAK)
- BOHATER TYGODNIA
Diego Maradona
"Oni mnie zabili" - powiedział Diego Armando Maradona, gdy zdyskwalifikowano go za stosowanie dopingu podczas piłkarskich mistrzostw świata w 1994 r. To cały Maradona: albo kochał, albo nienawidził; albo wielbiły go miliony, albo nikt nie zostawiał na nim suchej nitki. Tyle że życie na krawędzi kosztuje. Z powodu przedawkowania kokainy 43-letni Maradona wylądował w ubiegłym tygodniu na oddziale intensywnej terapii. Pod szpitalem w Buenos Aires gromadziło się tysiące Argentyńczyków, dla których gra boskiego Diega była sensem życia.
Świat pokochał Maradonę podczas meksykańskiego mundialu w 1986 r. Poprowadził on wtedy Argentynę do mistrzostwa, w pojedynkę wygrywając mecze. Strzelony Anglii gol (nim Diego go zdobył, przebiegł z piłką pół boiska, mijając prawie całą angielską drużynę) został uznany za najwspanialszą bramkę w historii futbolu. Wydawało się, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
Epitafium Maradony były mistrzostwa w 1990 r. Doprowadził (z Caniggią, najbliższym przyjacielem i kompanem od kokainowych imprez) Argentynę do finału. Od tamtej pory jego kariera to równia pochyła. Dyskwalifikacje za doping, porzucanie sportu oraz powroty na boisko mieszały się z aferami podatkowymi, narkotykowymi oraz procesami z kobietami, które twierdziły, że Diego jest ojcem ich dzieci. Tylko jedno pozostaje niezmienne - uwielbienie fanów zakochanych w jego lewej nodze.
Agaton Koziński - Gentleman Roku - Szewach Weiss
"Za dialog, wartości i zrozumienie" został Gentlemanem Roku 2004 prof. Szewach Weiss. Tak przyznanie tytułu komentatorowi "Wprost" uzasadnił miesięcznik "Gentleman". Szewach Weiss jest wielkim przyjacielem Polaków, był przewodniczącym izraelskiego parlamentu - Knesetu, ambasadorem Izraela w Polsce, a od 2000 r. jest przewodniczącym światowej rady Yad Vashem. Profesor Weiss wykłada teraz na Uniwersytecie Warszawskim. Gratulujemy! - Wyznania gwiazd
Problemy z Madonną mają ostatnio nie tylko fani, ale i jej przyjaciółki. Wszystkiemu winna kabała. Najpierw okazało się, że pochodząca z ultrakatolickiej rodziny Madonna odwołała piątkowe koncerty, bo ściśle przestrzega... szabatu. Teraz żydowska mistyka stała się kością niezgody w sporze z przyjaciółkami Debby Mazar i Stellą McCartney. Ta ostatnia skrytykowała zbyt hojne datki gwiazdy na Instytut Kabały. Z kolei Mazar po prostu nie chciała się oddać kabalistycznym praktykom. Ekscentryczne zachowania matki ośmioletniej Lourdes bledną jednak przy dokonaniach Michaela Jacksona. Najpopularniejszy biały Murzyn XX wieku niedawno przeszedł na islam. Tymczasem jego była żona Lisa Marie Presley jest członkiem Kościoła scjentologicznego. Podobnie zresztą jak John Travolta i jego partnerka Kelly Preston, która twierdzi, że dzięki scjentologii przestała ćpać. Całkiem możliwe, zwłaszcza że inny wyznawca scjentologii, Tom Cruise, miał się w ten sposób pozbyć dysleksji. Modny wśród hollywoodzkich gwiazd buddyzm powoli przechodzi do lamusa. Podobnie jak jego wyznawcy: Tina Turner, Richard Gere czy Leonard Cohen. (MS) - Przesyłaj choć puste koperty
W kopercie, którą węgierski MOL dostarczył do siedziby czeskiej agencji prywatyzacyjnej, zamiast ceny za tamtejszego potentata naftowego Unipetrol, była... zwykła oferta współpracy. O Unipetrol Węgrzy biją się z Orlenem. Polska firma chce wydać na przejęcie Czechów 450 mln dolarów. MOL zamiast kasy położył na stół pustą kopertę, bo najchętniej kupiłby Unipetrol do spółki z Orlenem. Ten zaś chce kupić czeską firmę samodzielnie. Dlaczego nie podoba się to Węgrom? MOL (wart teraz 4,1 mld dolarów) boi się jednak, że po kupnie Unipetrolu Orlen (3,3 mld dolarów) zyska na wartości. Ma to znaczenie przy planowanej fuzji MOL i Orlenu. Po akcji z pustą kopertą Polacy są jednak coraz bliżsi nabycia kontrolnego pakietu (63 proc.) czeskiego giganta. W ciągu najbliższego tygodnia decyzję o sprzedaży (lub nie) Unipetrolu Orlenowi podejmie czeski rząd. Jeżeli transakcja dojdzie do skutku, będzie największą polską inwestycją zagraniczną w historii!
(JP) - Mleko matki
Potrawy z ludzkiego mleka? Proszę bardzo. Od stycznia restauracja w chińskim mieście Changsha proponuje dania z dodatkiem mleka "z piersi sześciu karmiących kobiet". "Spożywając posiłek z ludzkiego mleka, klienci doświadczają matczynej miłości" - zapewnia właściciel restauracji. Rzutki biznesmen prowadzi swój interes nie tylko po to, by promować uczucia macierzyńskie. Aby spróbować specjałów z ludzkiego mleka, trzeba wykupić cały bankiet (180 potraw) za - bagatela - 33 tys. dolarów. Z raportów chińskich mediów wynika, że "chińska kuchnia alternatywna" ma szansę się przyjąć, a nawet rozprzestrzenić na kontynencie.
W Chinach, jak się okazuje, kobiety mogą jedzenie produkować, ale nie zawsze mogą je podawać. Władze ukarały 240 dolarami grzywny japońskich restauratorów serwujących w Kunming sushi oraz inne dania na... ciałach nagich kobiet. "Uczta na ciele piękności" była promocją japońskiej kultury. Japończycy zostali oskarżeni nie tylko o łamanie praw kobiet, ale też "naruszanie przepisów sanitarnych".
(MK) - Koszary pełne seksu
Niemcy zamierzają znieść zakaz uprawiania seksu w koszarach. Według propozycji tamtejszego ministerstwa obrony, żołnierze będący z sobą w parach (nie ma przy tym znaczenia, czy są to pary hetero, czy homoseksualne) będą mogli spędzać noce w jednym łóżku. "Nie znam żadnego innego kraju, który zezwala na seks w koszarach. To grotestkowe. Żołnierze nie mogą tak prostu wszędzie się kochać" - oburza się Charles Heyman, analityk z prestiżowego ośrodka Jane's Defense. W Niemczech, w których armii służy 270 tys. osób, nie ma w pełni zawodowego wojska i mężczyźni muszą przejść obowiązkową służbę. Być może proponowane zmiany sprawią, że ten obowiązek stanie się dla nich milszy.
(WAK) - SZUM MEDIALNY
Nie zjadajcie chrzĄszczy!- W "Rzeczpospolitej" tekst rzadko ostatnio publikującego, a ciekawego (bo kontrowersyjnego) Pawła Paliwody. Słusznie wskazuje on, że etykietka "populista", którą nadano Andrzejowi Lepperowi, jest czymś w rodzaju siatki maskującej. Tymczasem, zdaniem Paliwody, lepperyzm to po prostu odmiana socjalizmu. "Nazywanie lepperowskiej frazeologii po imieniu natychmiast budzi skojarzenie niekorzystne dla pozostałych partii socjalistycznych, które zdominowały polską scenę polityczną. Po drugie, 'populizm' w swoim niedoprecyzowanym znaczeniu pozwala uniknąć diagnozy lepperyzmu jako przynajmniej po części skutku salonowych, aroganckich wobec społeczeństwa i pozostawiających gospodarczy niedosyt rządów lewicy liberalnej."
Uff! To jeden z prostszych akapitów artykułu "Antyliberalna utopia". Zawsze mam kłopot z doczytaniem takiego tekstu do końca. Z jednej strony, zgoda co do konkluzji, z drugiej - referatowa nowomowa budzi we mnie mdłości przechodzące w sezonową alergię wobec publicysty "Rzeczpospolitej". Oczywiście, nie każdy może być Maciejem Rybińskim, ale w dobie rozleniwiania przez popkulturę warto popracować nad formą. Zwłaszcza że treść jest tego warta. Paliwoda ma rację, że tylko liberalne reformy są "w stanie wyprowadzić kraj ze stagnacji". Rację tym większą, że właśnie wypełniłem PIT. - "Gazeta Wyborcza" donosi, iż Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji chce wezwać Polsat do zaprzestania emisji programu "Nieustraszeni". "Rada nie aprobuje zjadania chrząszczy" - wyznał "Gazecie" jeden z członków rady. Ta wypowiedź mną wstrząsnęła, bowiem wydawało się, że rada pozwala emitować wszystko i wszędzie. Kiedyś na przykład nie miała nic przeciw zatłuczeniu królika w "Agencie". Teraz z powodu chrząszczy chce nawet zdjąć program z anteny.
Widać członkowie rady mają więcej serca dla owadów niż ssaków, z ludźmi włącznie. Radzie nie przeszkadza emitowanie przed dobranocką reklamy bezalkoholowego wina "Piccolo", która uczy dzieciaki "kultury picia". Nie przeszkadza "Kawaler do wzięcia", będący w istocie wielkobudżetowym rajfurstwem, dowodzącym, że kobiety to dziwki. Ale chrząszcze przeszkadzają. Nadawcy, nie krzywdźcie owadów! - Wy zaś, drodzy hiphopowcy, lejcie, kogo popadnie. "Super Express" napisał, że raper z zespołu Jeden Osiem L, niejaki Hubert Chmielewski, poturbował dziennikarza "Przekroju", który przejechał się po jego dziełach. I za to dostał z główki w nos. Gazeta piętnuje Chmielewskiego, ale raper nie musi się przejmować. Wszak wiadomo, że za oceanem, w ojczyźnie hip hopu, o pozycji artysty decyduje nie tylko jego talent, ale i przestępcze dokonania, które podniecają media. Dzięki Chmielewskiemu jesteśmy o kroczek bliżej wielkiego świata. Teraz tylko jakieś pismo musi go wykreować na bohatera.
- A na okładce "Przekroju" namalowany Aleksander Kwaśniewski. Tytuł głosi: "Prezydent coraz bardziej malowany". Dobre!
Igor Zalewski - W "Rzeczpospolitej" tekst rzadko ostatnio publikującego, a ciekawego (bo kontrowersyjnego) Pawła Paliwody. Słusznie wskazuje on, że etykietka "populista", którą nadano Andrzejowi Lepperowi, jest czymś w rodzaju siatki maskującej. Tymczasem, zdaniem Paliwody, lepperyzm to po prostu odmiana socjalizmu. "Nazywanie lepperowskiej frazeologii po imieniu natychmiast budzi skojarzenie niekorzystne dla pozostałych partii socjalistycznych, które zdominowały polską scenę polityczną. Po drugie, 'populizm' w swoim niedoprecyzowanym znaczeniu pozwala uniknąć diagnozy lepperyzmu jako przynajmniej po części skutku salonowych, aroganckich wobec społeczeństwa i pozostawiających gospodarczy niedosyt rządów lewicy liberalnej."
Więcej możesz przeczytać w 18/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.