Perły do lamusa? - Terminator i Terminatrix

Perły do lamusa? - Terminator i Terminatrix

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmawiają ZYGMUNT KAŁUŻYŃSKI i TOMASZ RACZEK
Tomasz Raczek: Panie Zygmuncie, Arnold Schwarzenegger powrócił na ekran w roli, która uczyniła go ikoną kina. Nie jestem jednak pewien, czy "Terminator 3" jest tym, czego oczekiwali wielbiciele cyklu.
Zygmunt Kałużyński: Nawet na pewno nie, panie Tomaszu, bo uważam, że pierwszy "Terminator" był wyjątkowym sukcesem, który w kinie często się nie zdarza. Bywa on rezultatem talentu autorów i szczęśliwego przypadku. "Terminator" to - w moim odczuciu - jeden z trzech czy czterech najlepszych filmów science fiction.
TR: Tamten film udowodnił, że s.f. może być gatunkiem twórczym, a nawet artystycznym.
ZK: Filmy s.f. są oparte na kokieterii. Przedstawiają świat niemożliwy. To nieprawda, że można podróżować w przyszłość i przeszłość! Nieprawda, że maszyny mogą zdobyć władzę nad światem. Widz, który przecież o tym wie, zgadza się na tę zabawę. Jej wartość polega na tym, że pod pretekstem niemożliwej fantazji odnosi się ona do naszego życia i emocji, przetwarzając je w mitologiczno-naukowy sposób. Tematem emocjonalnym "Terminatora" jest lęk przed maszynami, obawa, że mogą się one stać inteligentniejsze, sprawniejsze, silniejsze od nas; że nie zapanujemy nad nimi i staniemy się ich ofiarami.
TR: Gdyby chodziło tylko o lęk, to taki film byłby przeznaczony dla osób starszych, z założenia nieufnie nastawionych do komputerów. Tymczasem w "Terminatorze" jest także podobająca się młodej widowni buńczuczna nadzieja, że możemy uniknąć zagłady, jeżeli jej zapobiegniemy i pokonamy komputery. W tym tkwi szansa ludzkości - w walce z komputerami!
ZK: To właśnie jest wynikająca z kokieteryjnej zabawy wskazówka odnosząca się do naszych emocji. Pierwszy "Terminator" wyróżniał się dzięki roli Schwarzeneggera, która - moim zdaniem - była najlepsza w jego życiu. Reprezentował on absolutne zło, czyli coś, co nie istnieje. Nawet najgorsi mordercy, hitlerowcy musieli mieć choćby poczucie koleżeństwa. Szwarcy to było zło absolutne, bo nie można mu było przypisać śladu refleksji czy ludzkich emocji.
TR: W "Terminatorze 3" Schwarzenegger gra replikę tamtego Terminatora mającą może nie uczucia, ale na pewno poczucie humoru. Każda jego kwestia wywołuje salwę śmiechu na sali. Jest to więc lekka, deserowa wersja Terminatora�
ZK: Zło absolutne nie może być dowcipne, panie Tomaszu, bo to już jest cecha ludzka.
TR: Ale przecież Terminator nie był zły dlatego, że był zły, lecz dlatego, że tak go zaprogramowano. Teraz zaprogramowano go inaczej.
ZK: Wykonywanie takiego programu jest spełnieniem niemożliwości.
TR: Ależ to jest maszyna. To, co niemożliwe dla człowieka, dla maszyny nie przedstawia żadnej trudności. Może właśnie stąd bierze się nasz lęk przed maszynami?
ZK: Tylko że ta maszyna ma wszystkie cechy ludzkiego zachowania. W pierwszym "Terminatorze" były genialne sceny: widzimy maszynę, jak usuwa sobie oko, a w pustym oczodole dostrzegamy czerwone światełko. Terminator zakłada okulary i dalej funkcjonuje, jakby nigdy nic. Mało tego, od czasu do czasu jesteśmy we wnętrzu Terminatora i widzimy wskazówki, jakie on dostaje. Na przykład: w hotelu sprzątający puka do drzwi. Pojawia się pytanie, czy go wpuścić, i na ekranie pokazuje się sześć odpowiedzi: proszę sprzątnąć, wynoś się i daj mi spokój, odpierdol się itd. Maszyna musi wybrać właściwą. "Terminator" dlatego był filmem doskonałym, że nie tracąc zabawowej kokieterii, doprowadzał do ostateczności nasz lęk przed maszynami.
TR: W "Terminatorze 3" owo zło reprezentuje następca Schwarzeneggera, a właściwie jego następczyni - Terminatrix. W tej roli wyjątkowo piękna, choć lodowata, Kristianna Loken. I tym razem nie zabrakło więc Zła, ale zmieniło ono postać.
ZK: Jako amator science fiction jestem tym rozwścieczony. Kino rozrywkowe ma nieprzekraczalne granice: Terminatorem nie może być kobieta! Złe kobiety w filmie to są wampy, kobiety groźne. Jest nawet gatunek, który uprawiał na przykład Polański, gdzie erotyzm staje się horrorem.
TR: Tylko że w "Terminatorze 3" nie ma miejsca na erotykę, bo nieskończenie piękna Terminatrix w najmniejszym stopniu nie jest seksowna. Może dlatego, że jest maszyną.
ZK: Ale ma płeć, bo przecież to jest kobita.
TR: Ależ skąd, to jest maszyna! Pierwsze słyszę, żeby maszyny miały płeć. Tyle się mówi, że mózg mężczyzny jest inaczej ukształtowany niż mózg kobiety, ale czy istnieje inaczej ukształtowany komputer damski?
ZK: Tu stajemy wobec pytania, które rozpatrywano w średniowieczu: czy aniołowie są płci męskiej, żeńskiej, czy żadnej? Ja jednak, kierowany instynktem kinomana, zdecydowanie sprzeciwiam się kobiecej wersji Terminatora.
Więcej możesz przeczytać w 33/2003 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 33/2003 (1081)